wtorek, 5 kwietnia 2011

Zmeczenie i reaktywacja

     Miniony tydzień jakiś ciezki był.Na sobotę miałam bogate plany okopywania truskawek,ale po basenie marzyłam juz tylko o leżeniu i nicnierobieniu.Leniwie tylko odchwaściłam ogródek z kwiatuszkami,samo patrzenie na krokusy i tulipany lało sie miodem na moje serce:)




    W niedzielę uprawialismy sport nasz ulubiony czyli rajd po marketach budowlanych.Urządzanie domu zaczyna mnie kręcić.Mojego męża osobistego udało mi sie zalec do Ikei,mimo że nie znosi on szczerze tego sklepu.Kupiliśmy tam fajny stół z krzesłami do kuchni bądż na taras,to sie jeszcze okaże. Potem kolejny sklep,szybkie pozywienie w ulubionym karmniku Gadów i dotarlismy do parku w Chorzowie.




Tłum był tam dziki.Wszyscy spragnieni słońca i pleneru wylegli wraz z dziećmi,psami,kotami,rowerami,rolkami,hulajnogami. Szał ciał i uprzęży.Gady marzyły o parku linowym ale długość kolejki nawet ich zniechęciła.Szybko doszliśmy do wniosku ze jednak u nas na działce bedzie znacznie przyjemniej.I faktycznie-cisza,spokój,zero ludzi,zimne piwo-czego można chcieć więcej??? Godzinę leżałam na lezaku wystawiając blade ciało ku słońcu,sąsiad na szczęście odpuścił sobie odwiedzanie nas,zresztą nie pierwszy raz zastałby mnie w bieliżnie ;D
   Dzis juz deszczowo ale wiosna sie rozgościła na dobre,i mam nadzieję ze dopieści mnie w tym roku wysokimi temperaturami! 
















Gad Młodszy po spozyciu loda ;)